Baśnie z mroku dziejów

Czytając oryginalne baśnie braci Grimm na pierwszy rzut oka szokuje epatujące z nich okrucieństwo. Przynajmniej dopóki nie poznamy pierwowzorów znanych opowieści.

„Było sobie raz uparte dziecko, krnąbrne i nieposłuszne matce. Dlatego Bóg zesłał na nie chorobę, której żaden lekarz nie potrafił wyleczyć. Wnet dziecko leżało na łożu śmierci. Gdy złożono je już do trumny i zasypano ziemią, nagle podniosła się z grobu rączka. Przysypywanie jej ziemią nic nie dało. Rączka wciąż wychodziła na wierzch. Matka musiała pójść na grób i wychłostać rączkę rózgą. Gdy to uczyniła, rączka się schowała”.

Pierwsza reakcja po przeczytaniu tej opowiastki? No właśnie… Dlatego wielu zapewne zaskoczy fakt, że to jedno z dwustu podań wchodzących w skład „Baśni braci Grimm” opublikowanych po raz pierwszy w latach 1812-1815 (w Polsce pierwsze tłumaczenie pojawiło się dopiero w roku 1895). Powyższa bajka to „Mogiłka” (inne tłumaczenie to „Uparte dziecko”), które utrwalone zostało przez niemieckich filologów w niemal niezmienionej formie. Czemu to takie istotne? Bo kiedy poznacie pierwowzory wielu popularnych baśni, będziecie musieli mocno zweryfikować pogląd, czy rzeczywiście nadają się one dla dzieci.

Najważniejszy jest morał

Baśnie braci Grimm do dziś cieszą się ogromną popularnością. To dzięki pieczołowitej pracy dwóch niemieckich filologów, Jacoba i Wilhelma Grimmów, wiele z nich w ogóle dotrwało do naszych czasów. Opublikowany przez nich zbiór to efekt wielu lat poszukiwań, odkurzania starych archiwów i wysłuchiwania legend. Z okazji przypadającej we wrześniu 150 rocznicy śmierci Jacoba Grimma, inicjatora baśniowego przedsięwzięcia, warto przyjrzeć się bliżej owocom ich pracy.

Jacob urodził się w styczniu 1785 r. jako jedno z dziewięciorga dzieci mieszczańskiej rodziny protestanckich kaznodziejów z Hanau. Dzięki finansowemu wsparciu ciotki, wraz z młodszym o rok bratem Wilhelmem, mógł rozpocząć studia prawnicze w Marburgu. To tam obydwaj chłopcy poznali prof. Friedricha von Savigny, wybitnego filologa, który rozbudził w nich pasję do średniowiecznej literatury niemieckiej. Swoją przyszłość związali więc z filologią. I choć zebrane baśnie przyniosły im rozgłos w całej Europie, nie było to ich największe osiągnięcie. W świecie nauki za takie z pewnością uchodzić będzie stworzenie Słownika Niemieckiego („Deutches Wörterbuch”), którego kolejne tomy ukazywały się regularnie aż do roku 1961. Dzięki niemu Grimmowie uznawani są za twórców filologii germańskiej. Pracowali na rzecz nauki aż do śmierci (Wilhelm zmarł 16 grudnia 1859 r., Jacob ponad trzy lata później 20 września 1863 r.).

To co wyróżnia baśnie braci Grimm to przede wszystkim epatujące na każdym kroku okrucieństwo. W porównaniu z łagodnym ujęciem francuskiego bajkopisarza Charlesa Perraulta mógł to być niemały szok dla czytelnika. Na tyle duży, że niektóre wydania w latach pięćdziesiątych objęte były w Polsce cenzurą. Z baśni braci Grimm niemal zawsze wynika jednak jakaś przestroga, a dobro zwyciężą zło. Charles Perrault, który ponad sto lat wcześniej wydał zbiór swoich bajek robił po prostu to, co robią współcześni pedagodzy – dostosował przekaz do dzieci i wygładzał pewne wątki fabuły. Jeśli przyjrzymy się jednak historii grimmowskich baśni, zauważymy, że i oni łagodzili często ton ich wypowiedzi.

Kanibalizm w Czerwonym Kapturku

Weźmy na przykład bajkę o Czerwonym Kapturku. Niewiele jest chyba osób, które nie znają historii małej dziewczynki, która wędrując przez las do chorej babci, spotyka wilka, który wykorzystuje jej ufność. Bracia Grimm opisali wersję (a z zasadzie połączyli w jedną dwie inne), w której wilk pożera babcię i Czerwonego Kapturka, a z odsieczą przychodzi im gajowy, który rozpruwa złoczyńcy brzuch i zaszywa w nim kamienie.

To jednak niezwykle łagodna wersja bajki, którą z historycznych przekazów znamy przynajmniej w 35 wersjach. Jedną z bardziej drastycznych przedstawił amerykański historyk, Robert Darnton w książce „Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej”, w której wyciąga na światło dzienne pierwotne wersje wielu baśni i legend.

U Darntona mamy do czynienia z wątkiem kanibalistycznym. Wilk po rozmowie z dziewczynką szybko biegnie do domku babci. „Zabił ją, jej krew wlał do butelki, a kawałki ciała pokrojone w plastry umieścił na półmisku. Następnie przebrał się w babciną nocną koszulę, położył się w łóżku i czekał”. Dziewczynka zjadła przyrządzony posiłek z babci i wdała się z wilkiem w rozmowę. Jeśli komuś wydaje się, że na tym koniec wrażeń, jest w błędzie, bo bajka nie tylko nie ma szczęśliwego zakończenia, ale zawiera również wątek dwuznaczny.

– Wtedy wilk rzekł: Rozbierz się i połóż się ze mną.

– Gdzie mam położyć fartuszek?

– Wrzuć go do ognia, nie będzie ci już więcej potrzebny.

Zdejmując ubrania – gorsecik, spódnicę, halkę i pończochy – dziewczynka zadawała to samo pytanie, a wilk za każdym razem odpowiadał: – wrzuć to do ognia, nie będzie ci już potrzebne.

Po tym zabiegu, Czerwony Kapturek kładzie się w łóżku obok, wilka, który natychmiast ją pożera. Koniec. Warto wspomnieć, że w nie zawsze to wilk jest złym bohaterem. Znane są wersje także z wilkołakiem i ogrem.

Sadyzm u Jasia i Małgosi

Jeszcze bardziej wstrząsająca może wydawać się bajka o Jasiu i Małgosi (niem. Hänsel und Gretel). W oryginalnej wersji braci Grimm macocha chciała pozbyć się dzieci i tak rzecze do męża: „Jutro wczesnym rankiem wyprowadzimy dzieci do lasu, gdzie jest najgęstszy, rozpalimy im ogień i damy każdemu po kawałku chleba. Potem zabierzemy się do roboty, a dzieci zostawimy same. Nie znajdą drogi do domu, a my będziemy od nich wolni.”. Jak wiemy początkowo plan się nie powodzi. Dzieci podsłuchały rozmowę i okruszkami chleba zaznaczyły drogę do domu. Druga próba wyprowadzenia dzieci również się nie powidła. Dopiero za trzecim razem rodzeństwo zabłądziło w lesie, i błąkając się o głodzie natrafiło na słynny domek.

U braci Grimm zamiast chatki z piernika, wystarczył „dom z chleba, przykryty plackami i oknami z cukru”, bo dzieci przez trzy dni błądziły po lesie bez jedzenia i picia. W środku oczywiście czyhała na nich Baba Jaga, która z Małgosi zrobiła służkę, a Jasia postanowiła tuczyć na posiłek. Traumatyczne zakończenie jest w każdej wersji. Bracia Grimm posłużyli się zakończeniem, w którym wiedźma pokazuje Małgosi jak sprawdzić, czy piec, w którym zamierza ich upiec jest należycie nagrzany. Dziewczynka wepchnęła wiedźmę do środka i zasuwając rygiel spaliła ją w piecu.

W nieco starszej francuskiej wersji plan wiedźmy był jeszcze brutalniejszy. Wiedźma chciała, aby rodzeństwo położyło się na koziołku do cięcia drewna i tam wykrwawiło. Na szczęście dzieci wykazały się ogromnym sprytem. Jaś i Małgosia poprosili wiedźmę, aby pokazała im, jak dostać się na koziołka. Wtedy poderżnęli jej gardło i uciekli.

Gwałty i okaleczenia

Nie mniej brutalne są wersje innych popularnych legend. „Śpiąca królewna” to w bardzo wczesnej wersji historia gwałtu i ludożerstwa, w której nie ma mowy o żadnym pocałunku. Robert Darnton pisze o wersji, gdzie książę jest żonaty i gwałcił przypadkowo odnalezioną kobietę, która zapadła w sen. Mało tego. Tytułowa królewna zaszła w ciążę, a nawet urodziła dwójkę dzieci. Dopiero niemowlęta gryzące piersi obudziły śpiącą królewnę. To nie koniec tej absurdalnej opowieści. Kiedy o pozamałżeńskim potomstwie dowiaduje się teściowa księcia, poluje na dzieci chcąc je pożreć. W innych wersjach królewna nigdy się nie budzi, a nawet zostaje spalona na stosie.

To tylko fragment tekstu opublikowanego w serwisie Onet.pl. Cały artykuł dostępny jest na stronie internetowej  serwisu.

Kamil Nadolski

Dodaj komentarz